Po minionym właśnie co okresie wakacyjnym można stwierdzić, że wszystkie branże jakoś pomału wracają na dobre tory; również branża, której dzisiaj chciałam się przyjrzeć bliżej, a mianowicie branża restauracyjna. Myślę, że każdy z nas lubi degustować wykwintne potrawy czy nieznane smaki, niezależnie od miejsca, w którym jest: czy to u siebie w okolicy, czy na wakacjach. Często nie sposób przygotować takie dania w kuchni, pomimo zdolności i wiedzy domowników.
Wszyscy uwielbiają odkrywać nowe potrawy, ale też być miło obsłużonym i czuć się dobrze – poczuć, że restauracja daje coś więcej poza jedzeniem i miłą klimatyczną atmosferą, bo także podziękowania za obecność. Dzięki restauracjom, a w sumie to kucharzom z prawdziwego zdarzenia, często podróżnikom czy przybyszom z odległych lądów, możemy poznać smaki wielu kuchni. Zapewne najważniejszą osobą dla nas w restauracji jest obsługujący nas kelner, z którym mamy bezpośredni kontakt. Myślę, że jego schludny, a zarazem gustowny wygląd nie tylko przyciąga gości, ale też budzi zaufanie, a – co się za tym kryć musi – obiecuje równie ciekawe menu, w którego wyborze jego wiedza na pewno okaże się pomocna.
Każda restauracja oczywiście dobiera wszelkie dodatki, wystrój czy ubranie dla obsługi wg indywidualnych preferencji albo kuchni, jaką reprezentuje. Kolorystyka i styl zawsze może nawiązywać do rodzaju kuchni, menu czy pochodzenia potraw, jak i lokalizacji samego miejsca – czy jest ona ekskluzywna „pod krawat”, czy jednak bardziej na luzie, przy plaży lub swojskiej uliczce, i tradycyjny T-shirt w kolorze czerwonym dla obsługi będzie jak „płachta na byka” przyciągał gości na hiszpańskie tapasy. Nie oczekujemy też, że w przydrożnej pizzerii obsługa będzie w białych koszulach, jednak warto jeść w różnych miejscach. By poczuć się wyjątkowo i zjeść coś wyjątkowo dobrego, warto też czasem wybrać się do ekskluzywnego miejsca, gdzie idealna obsługa – w moim odbiorze – to obsługa w białych koszulach z logo restauracji, rzecz jasna, w połączeniu z krawatem lub muszką i z czarnym dołem. W restauracji, w której bywałam, kelnerzy na porządku dziennym obsługiwali w białych rękawiczkach, co było niezwykle efektowne. Dało się także dostrzec spinki przy koszulach z logo tej restauracji, a także chusty kelnerskie. Cała obsługa tego lokalu miała też bardzo oryginalne, biało-czarne obuwie, którego nie dało się nie zauważyć. Idealnym połączeniem dla tak zgranego zespołu jest także cala otoczka na stole: serwetki haftowane z logo, sztućce z logo serwowane do każdego dania.
Dzisiaj już nieodzownym zwyczajem dla każdego w pomieszczeniu stało się zakrywanie twarzy, obowiązek ten dotyczy również obsługi lokalu. Jednak dress code kelnera pozostał i chyba pozostanie tym, co przykuwa uwagę klientów. Pomysłów na ubiór dla obsługi może być wiele, od elegancji i szyku kamizelek, apaszek czy nakryć głowy, po proste fartuchy czy indywidualne, zamawiane stroje.
Wiele miejsc posiada już dzisiaj swoje tereny zewnętrzne, tzw ogródki, a w sezonie letnim cieszą się one szczególnym zainteresowaniem – nie ma przecież nic lepszego jak dobry posiłek na świeżym powietrzu. Tu z kolei kreatywnością można wykazać się pod kątem doboru krzeseł, siedzeń, ławeczek, leżaków, a także umilających klimat lampionów, świeczek, poduszek czy koców na chłodniejsze wieczory. Dodatkowy sposób na promocję większości restauracji, znany i stosowany od wielu lat przez McDonald’s i KFC czy Pizzerie, rozwinął się bardzo mocno w ostatnich miesiącach, kiedy wiele lokali tradycyjnych przestawiło się na dowóz do domu. Wzmocniła się forma zamówień na wynos, co spowodowało, że restauracje korzystały z obrandowanych opakowań czy toreb papierowych.
Oczywiście w każdym lokalu gastronomicznym w środku nie powinno zabraknąć serwetek papierowych, tac, mat, bilonownic, coolerów czy tradycyjnych podkładek pod szklanki, a także samych szklanek i kieliszków wypalanych z logo. Dzięki temu klienci, smakosze win czy innych drinków, otrzymują swoje ulubione trunki w szkle sygnowanym logo danej marki produktu. Niezwykle pomocne dla obsługi są z kolei otwieracze do piwa oraz trybuszony czy zapałki – opatrzone, rzecz jasna, logotypem, które jako gratisy są wręczane przez dostawcę wina lub piwa. Na zakończenie uczty, przy płaceniu, mi jako klientowi zdarzyło się także otrzymać gratis, najczęściej cukierki, ciasteczko i gumy do życia. A wam? Może wspólnie wymyślimy coś jeszcze? 🙂
Podsumowując, muszę przyznać, że w restauracji mogą się wykazać wszyscy pod kątem doboru gratisów – restauratorzy, którzy dbają o wyposażenie wnętrza i swoją załogę; dostawcy produktów, którzy chcą im podziękować i docenić, zarówno tych pracujących za barem, na sali, jak i w kuchni; oraz sami klienci tym, że dzięki tej dbałości o szczegóły, na pewno wrócą 🙂